w

Szczypta zazdrości w związku – dlaczego nas tak kręci?

Będąc w związku, uwielbiamy czuć się adorowani. Flirt czy sugestywna słowa potrafią pobudzić naszą wyobraźnię i sprawić, że odczuwamy jak na nowo pojawiają się słynne „motyle w brzuchu” czy fascynacja naszym parterem czy partnerką.

Dodajmy do tego jeszcze odrobinę zazdrości, a namiętność będzie już kwestią chwili. Zazdrość, miarkowana w odpowiednich dawkach, potrafi przypomnieć nam o uczuciach względem drugiej strony.

Niekiedy w pędzie codzienności, nie mamy absolutnie czasu na zajmowanie się sobą, co dopiero naszą drugą połówką. Wówczas, gdy zobaczymy, na przykład, że ktoś podchodzi do ukochanej osoby i zaczyna z nią lekki i niezobowiązujący flirt, może pojawić się w nas igiełka zazdrości.

Wówczas możemy z całą pewnością stwierdzić kilka rzeczy.

Po pierwsze, uczucie nie umarło. Mówi się, że przeciwieństwem miłości jest nienawiść. Według wielu psychologów, zdecydowanie bardziej jest to obojętność. Gdy przestajemy zwracać uwagę na to co dzieje się z naszym parterem czy partnerką, nie interesujemy się jego/jej życiem i tym jak się czuje, wówczas można mieć obawy, że uczucie do tej konkretnej osoby wygasło lub wygasa.

123RF

Po drugie, możemy znów poczuć się jak na początku. Często jest to sygnał, że pierwsze stadium związku, którym jest zakochanie wciąż gdzieś się w nas tli. Odrobina zazdrości potrafi pobudzić ten okruch do działania i sprawić, że znów zaczynamy zabiegać o względy drugiej strony. To niesamowicie ważny aspekt, szczególnie w kwestii związków długoletnich, gdzie relacja od namiętności przechodzi w fazę zwiększonej ilości intymności oraz zaangażowania.

Zobacz także: Związki dzielone kilometrami. Co jest w nich trudnego?

Warto więc, co jakiś czas, poczuć zazdrość. W tym uczuciu można odnaleźć wiele prawdy na temat budowanej przez nas relacji i odkryć ciekawe zależności, które niekiedy ukryte są pod fasadą ułożonego i spokojnego życia.