Było super, w zasadzie nadal jest… fajnie. Nie kłócicie się, ale też żadne z was nie wyrywa się z niczym do przodu. Mija dzień za dniem, planujecie sobie codzienność na spokojnie, bez emocji i wielkich planów. Jest dobrze tak, jak jest – ale czy na pewno?
Po jakimś czasie do każdego związku wkrada się rutyna.
To normalne w świetle codziennych obowiązków. Dla higieny psychicznej i zacieśniania uczuć trzeba jednak ją przełamywać. Nie chce wam się, jednak chętnie spędzacie czas z innymi ludźmi? Być może jesteście ze sobą już tylko z przyzwyczajenia.
Czy to jeszcze miłość, czy już tylko siła rozpędu?
Spokojną, poukładaną relację, która trąci co prawda rutyną, jednak jest szczera i mocna, trudno odróżnić od tej, w której dominuje przyzwyczajenie.
Sygnałem ostrzegawczym może być sytuacja, w której odczuwacie pewien dyskomfort wynikający z obecnej sytuacji, jednak niespecjalnie czujecie potrzebę zmian. Co innego natomiast, gdy na horyzoncie pojawia się osoba, która imponuje tym, czego w waszym związku brak.
W takiej sytuacji jedno z was zachowuje się jak zakochany nastolatek? Uwaga, to może być pierwszy sygnał świadczący o tym, że jesteście ze sobą, bo… jesteście i więcej między wami przyzwyczajenia niż więzi. Szczególnie jeśli któremuś z was coraz częściej kiełkuje myśl, że wspólna przyszłość to niekoniecznie to, co czego chcecie.
Podstawą jest szczera rozmowa i chęci obu stron do tego, by spróbować naprawić te kwestie, które niedomagają. Jeśli brakuje chęci na jedno czy drugie, to zły znak. Co prawda nie przesądza on w pełni o przyszłości tego związku, jednak powinien dać wam do myślenia!