w

Wstań rano, spójrz w lustro i… ruszaj przed siebie!

Nikt nie zrobi nam krzywdy większej, niż my sami sobie. Może jest w tym powiedzeniu trochę przesady, jednak w sporej części to prawda. Jesteśmy krytyczni wobec siebie bardziej, niż byłby nasz największy wróg. Samobiczujemy się za sytuacje, które nie mają aż tak wielkiego znaczenia.

Fot. Unsplash.com

Dzień zaczynamy od zamartwiania się, kończymy na przemyśleniach, co zrobiliśmy nie tak i jak można to naprawić. To naturalne, że bywają sytuacje, które tak na nas wpływają. Problem zaczyna się wówczas, gdy to staje się naszą codziennością. Stąd droga do powolnej, acz systematycznej i niestety skutecznej autodestrukcji jest już prosta.

Zacznij dzień od miłych rzeczy!

Wstajesz rano i zamiast pomyśleć o tym, ile dobrych rzeczy dziś na Ciebie czeka, zamartwiasz się tym, co było, próbując przy tym przewidzieć, co będzie (no i najlepiej temu zapobiec). W efekcie przez cały dzień jesteś zestresowana, a wieczorem, zamiast odpocząć, padasz wycieńczona. Sen też jest nerwowy, bo w głowie plączą się różne myśli. To, w jaki sposób zaczniesz dzień, ma największy wpływ na to, jaki on będzie. Dlatego na tyle, na ile to możliwe, odganiaj złe myśli i rankiem zrób dla siebie coś miłego. Zatrzymaj się na chwilę i rozkoszuj tym, co sprawia Ci przyjemność – nawet jeśli to tylko kubek aromatycznej kawy czy spryskanie się ulubionymi perfumami.

Wyciągaj wnioski, ale nie dobijaj się!

Co się stało, to się nie odstanie – to prawda. Nawet jeśli będziesz intensywnie o czymś myśleć i w głowie przerabiać różne scenariusze, przeszłości nie zmienisz. Samobiczowanie się również nie doda Ci chwały ani nie wymaże przeszłości. Jedyne, do czego doprowadzisz to to, że będziesz ciągle chodzić zdołowana, smutna i bez energii. Z przeszłości warto wyciągać wnioski, by unikać podobnych błędów w przyszłości. Czasu nie cofniesz, więc… głowa do góry i ruszaj przed siebie. Porażki traktuj jak życiowe lekcje.