w

Dowiedziałam się przypadkiem, że zostawiłeś mnie dla innej. Po co było to wszystko?

Najchętniej powiedziałabym Ci wszystko to w twarz, ale wiem, że nigdy byś się ze mną nie spotkał. Znienawidziłeś mnie, mówiłeś mi, że to ja jestem winna rozpadowi naszego związku. Bo przestałam się starać, bo przestałam być tak spontaniczna jak kiedyś, bo przestałam ładnie wyglądać itd. Gdy powiedziałeś mi to po raz pierwszy, byłam w szoku. Nie wiedziałam, że nam się nie układa. Byłam pewna, że wszystko jest w porządku. 

smutna kobieta
Fot. Unsplash.com

Nie miałam pojęcia, że był ktoś trzeci

Potem było już tylko gorzej. Nie chciałeś iść na terapię, no bo przecież po co, skoro to ja odpowiadam za rozpad związku. W pewnym momencie odpuściłam. Wiedziałam, że to nie ma sensu. Przecież obydwie strony muszą chcieć. Nie miałam bladego pojęcia, że był ktoś trzeci. A właściwie ona. Twoja nowa (prawie) żona. 

Jak obcy ludzie

Zawsze byłeś bardzo lojalny. Nigdy nie podejrzewałabym Cię o zdradę. Po prostu nie i koniec. A znajome mówiły mi: „Nigdy nie bądź pewna, niejedna mówiła tak jak Ty, a potem mocno się dziwiła”. Ja i tak szłam w zaparte. W końcu się rozstaliśmy, kontakt się urwał. Spotkaliśmy się na rozprawie rozwodowej. Jak gdyby nigdy nic podałeś mi rękę na pożegnanie. To było dziwne… Jakbyśmy byli dla siebie obcymi ludźmi.

Nigdy tego nie zrozumiem

Niedawno okazało się, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja. Zdradzałeś mnie z inną jeszcze, gdy byliśmy małżeństwem. Po co było zatem co całe zrzucanie winy? Nie miałeś na tyle jaj, by powiedzieć mi, że chcesz być z kimś innym? Nie mogę tego zrozumieć…