w

Syndrom Calimero – gdy narzekanie dominuje codzienność

Nikt nie lubi przesadnych maruderów, a każdy z nas zna przynajmniej jedną osobę, dla której dzień bez narzekania na wszystko jest dniem straconym. Niektórzy tak już po prostu mają i niespecjalnie kontrolują to, że ciągle marudzą. Inni zwracają w ten sposób na siebie uwagę, a jeszcze inni mogą w ten sposób próbować przekazać coś innego, ważnego. Na takich etatowych “narzekaczy” jest pewne określenie: syndrom Calimero. O co dokładnie chodzi?

fot. pixabay.com

Na czym polega syndrom Calimero?

Większość tych, którzy na wszystko narzekają i się skarżą, dostaje łatkę marudy i nikt specjalnie nie zastanawia się nad tym, z czego wynika takie zachowanie. Tymczasem badacze zainteresowali się tym tematem. Psychoanalityk Saverio Tomasella napisał nawet książkę na ten temat: Calimero Syndrome. To określenie odnosi się właśnie do osób, które bezustannie narzekają na to, jak im źle, pod każdym względem. Autor zauważa jednak, że za tym narzekaniem kryje się o wiele więcej: to ból, niezrozumienie i próba zwrócenia na siebie uwagi, wołanie o pomoc.

Tomasella uważa, że podłoże takiego nieustannego marudzenia może być bardzo poważne i przykre. Najczęściej stoi za tym trudna historia życiowa danej osoby i jej traumy. Narzekając, woła o pomoc, chce być zauważona i zrozumiana.

Często taki stan wynika również z doświadczeń w dzieciństwie, kiedy potrzeby były nierozumiane, ignorowane czy wyśmiewane.

Jak reagować w takiej sytuacji?

Największy problem polega na tym, że mało kto zastanowi się nad tym, z czego wynika wieczne marudzenie i utyskiwanie na wszystko, co dotyczy danej osoby. Otoczenie z czasem przyzwyczaja się do tego, że “ten typ tak ma” i ignoruje narzekanie jeszcze bardziej.

To błędne koło można jednak przerwać – najprościej szczerymi rozmowami, w których wykaże się zainteresowanie. To może być pierwszy krok do ustalenia, a następnie przezwyciężenia źródła problemów, które popychają do wołania o pomoc w taki, a nie inny sposób.