w

Maski codzienności – życie na pokaz

Zewsząd można usłyszeć, aby „być sobą”. Dla wielu jest to maksyma, dzięki której podróżują przez swoje życie. Są też tacy, którzy dążą do tego, aby ukazywać siebie w konkretny sposób. W sytuacji, gdy całe swoje życie podporządkowujemy konkretnej modzie i stylowi, możemy wpaść w pułapkę niepewności i masek, w którą coraz mocniej będziemy się zagłębiać.

Codzienność niektórych ludzi zachęca ich do wystawnego życia na pokaz. Bo obserwujący, bo fani, bo otoczenie. W ten dość schematyczny sposób można wpaść w sidła egzystencji pod kontrolą, która zależna jest nie od szczęścia, ale od jego substytutu. Obecnie możemy niemal na wyciągnięcie ręki zobaczyć jak wiele jednostek funkcjonuje w ten sposób. Codziennie nakłada maski pozornego zadowolenia, aby przypodobać się innym. Instagram pęka w szwach od zdjęć uśmiechniętych ludzi, którzy odpoczywają na egzotycznych wakacjach, podróżują, pokonują siebie czy spędzają czas z bliskimi.

Oczywiście, nie można twierdzić, że wszystko jest w tym wypadku zabiegiem czysto PR’owym, jednak część tych zdjęć jest kolejną próbą manipulacji. Warto odróżnić co jest prawdą, a co maską, która zakładana jest każdego dnia.

Choć mówi się, że prawdziwość i szczerość są w cenie, tak naprawdę wszyscy liczą na konkretne i schematyczne przeżycia. I tutaj maski sprawdzają się znakomicie! Nie przepuszczają żadnych negatywnych emocji, a jeśli już, to tylko w sposób kontrolowany i wyważony. Złość na kontrolowanym, smutek na kontrolowanym, a nawet radość musi zostać oparta na konkretnym działaniu.

W środku szaleją jednak emocje, które nie zawsze można ukryć. Maska pęka, a pod nią widzimy człowieka, który cierpi. Czasem bywa to sygnał, że czas najwyższy zasięgnąć rady i pomocy. Bywa też tak, że nic się nie da zrobić.

Noszenie masek to niebezpieczna gra, w którą nie zawsze dobrze jest się zagłębiać.