w

Mój mąż to maniak gier komputerowych. Rozwiązanie było jedno

Gdy poznaliśmy się z Pawłem, wydawał się spokojnym facetem, który uwielbia przebywać w domu. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Ja również byłam i jestem domatorką. Wiedziałam, że spędza sporo czasu na komputerze. Trochę pracował, trochę grał, trochę czytał różnego rodzaju informacje. Na pewno jednak wtedy nie był uzależniony od gier komputerowych. To zmieniło się krótko po ślubie. Dostałam szału. 

Maniak komputerowy
Fot. Pexels.com

Obydwoje sporo pracowaliśmy. I ja i on braliśmy nadgodziny, aby zarobić na wkład własny i kupno mieszkania czy budowę domu. Obydwoje więc wracaliśmy do domu bardzo zmęczeni. Wiadomo jednak, że trzeba posprzątać, coś ugotować i tak dalej. Ludzie dorośli mają swoje obowiązki. Tymczasem mój ukochany wracał z pracy, jadł w locie kanapkę i siadał przed komputerem. Nie schodził z niego właściwie do nocy. Nieraz nie mógł wstać do pracy, albo szedł do niej wręcz wycieńczony. Próbowałam z nim rozmawiać ale on jakby mnie nie słuchał. Gdy już wymuszałam na nim, żeby coś powiedział, to komunikował mnie, że przesadzam i że on potrzebuje relaksu. A gry są dla niego najlepszą formą odpoczynku.

Na pewno wkrótce mu się to znudzi

Nie wiem dlaczego, ale myślałam, że wkrótce się to zmieni. Może po prostu zafascynował się jakąś grą i za jakiś czas po prostu mu się to znudzi. Ileż można siedzieć przed komputerem? Byłam zrozpaczona, bo wszystkie obowiązki domowe spadały na mnie, a on prawie w ogóle ze mną nie rozmawiał. O jakikolwiek intymności nie było mowy. Przecież on prawie w ogóle nie spał w naszym łóżku, nieraz zasypiał przed komputerem. W pewnym momencie zorientowałam się, że sprawa jest bardzo poważna. Udałam się sama do psychologa, aby skonsultować tę kwestię. Tam upewniłam się w przekonaniu, że mój mąż ma naprawdę solidny problem.

Maniak gier – walczyłam o normalne życie

Miesiącami walczyłam dla nas o normalne życie i przede wszystkim o niego. Jak grochem o ścianę, nic to nie dawało. Rozmawiałam z jego rodziną, błagałam by pomogli mi zaciągnąć go na terapię. Tam również nikt mnie nie słuchał i wszyscy twierdzili, że nadmuchałam ten problem jak balon. W końcu pomyślałam, że muszę myśleć o sobie, że zasługuję na to, aby normalnie żyć. Wyprowadziłam się i zaczęłam samotne życie. Było to dla mnie bardzo trudne, ale poczułam ulgę. Dziś minęły dwa lata od tego momentu, w międzyczasie się rozwiedliśmy. Dziś mój mąż nadal uważa, że przesadzałam i że za rozpad naszego związku odpowiadam ja. Wiem, że nadal gra, ale na szczęście nie jest to już mój problem.

Sprawdź także: Bezpieczny styl przywiązania – dlaczego jest taki ważny? (mysli.pl)