„Ciche dni” – tego określenia używamy bardzo często mówiąc o chwilach, kiedy w relacji traktujemy się jak powietrze. Mijamy się, nie odzywamy się do siebie, najczęściej w wyniku sprzeczki czy większej kłótni. Z czasem, jeśli trwają one zbyt długo, można niemal zapomnieć, o co dokładnie poszło… Traktujemy je jednak jak karę wymierzoną w partnera.
Psychologowie o „cichych dniach” mówią nawet, że są one swego rodzaju sztuką manipulacji, co może prowadzić do jeszcze gorszych nastrojów w związku. A przecież kłócimy się i będziemy się kłócić. Czy nie lepiej więc zwyczajnie porozmawiać?
Kto wygra spór
Omijanie partnera i nie wdawanie się z nim w żadne dyskusje to prawdziwa taktyka wojenna. W ten sposób osoba zraniona, może poczuć pewną satysfakcję, ale nie na długo. Czeka wówczas, aż druga osoba wyciągnie rękę i zapewni jej w pewien sposób wygraną.
Milczenie to ciche wołanie o aprobatę i uznanie jego zdania. Aby zdrowo zakończyć taki spór, nie należy się uginać, a jedynie uczestniczyć w życiu w normalny sposób. Partner, którzy przyjął taką, a nie inną taktykę, w odpowiedniej chwili wróci na właściwe tory.
Wycofywanie się
Ciche dni można interpretować również w drugi sposób, wcale nie lepszy od pierwszego. Jeśli któryś z partnerów stosuje zmowę milczenia, unika drugiej osoby, nie chce z nią rozmawiać, może to wskazywać na chęć wycofania się ze związku. Doprowadza to wręcz do poczucia nieważności, utraty własnej wartości i napięcia sytuacji w relacji.