Wyznaczanie sobie celów i dążenie do nich to jeden z istotnych kroków do samorealizacji. Bierne płynięcie z prądem też jest czasem potrzebne, jednak nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. Jednak w drugą stronę też nie można przesadzać, bo… efekt będzie wręcz odwrotny od zamierzonego.
Jeśli będziesz sobie stawiać poprzeczkę zbyt wysoko, narazisz się na te 3 sytuacje!
Poczucie bycia beznadziejnym
Wydaje Ci się, że im wyżej mierzysz, tym więcej osiągniesz? Zasadniczo: tak. W praktyce jednak mamy skłonności do przesady, niejednokrotnie sporej. Zamiast więc realizować swoje cele etapami, rzucamy się z motyką na słońce. Efekt? Cel oddala się i wydaje się nieosiągalny. Ty zaś wpadasz w poczucie beznadziei – no bo skoro nie potrafisz zrealizować tak prostej (w Twoim odczuciu oczywiście) sprawy, to znaczy, że jesteś nic nie wartym człowiekiem! To prosta droga do krzywdzenia samego siebie. Żaden cel nie jest wart tego, by tak sobie zaciskać pętlę!
Frustracja
Im bardziej próbujesz, tym bardziej Ci nie wychodzi? W sumie nic dziwnego – to dość prosty mechanizm. Im bardziej Ci na czymś zależy, tym bardziej się starasz. A im bardziej się starasz, tym bardziej się spinasz, a tym samym ryzyko popełnienia błędu znacznie wzrasta. Czujesz narastającą frustrację i żal, a cel, zamiast cieszyć, zaczyna przerażać.
Zaniechanie dalszych starań
W końcu czujesz, że po prostu nie dasz rady. Marzenia… bla bla bla. Przecież właśnie widać, że to bajki dla naiwnych! Odrzucasz więc swój cel w kąt, tonąc (podświadomie) w poczuciu beznadziei i bezsilności. Cóż, za jakiś czas wyznaczysz sobie nowy cel i… prawdopodobnie znów wpadniesz w ten sam schemat.
Cokolwiek jest Twoim celem – nie podnoś sobie poprzeczki zbyt wysoko. To kwestia ambicji, jasne. Ale realizowanie założeń krok po kroku wcale nie czyni Cię gorszym! Wręcz przeciwnie: spokojne, zaplanowane działanie i odcinanie kolejnych kuponików przynosi o wiele więcej satysfakcji, niż wypływanie na desce surfingowej na środek oceanu podczas sztormu, czyż nie?