w

Dwie kobiece tendencje, które powoli niszczą każdą relację

Czy zastanawiałaś się czasem, dlaczego ludzie rozstają się po wielu latach spędzonych razem? Skoro do siebie nie pasowali, dlaczego nie zakończyli swojego związku wcześniej? Tkwili w nieszczęśliwej relacji, czy może wszystko było w porządku, aż w pewnym momencie miłosna idylla runęła jak domek z kart?

Odpowiedzi może być wiele, bo ciągle przybywa par, które decydują się rozstać, mimo że mają za sobą kawał wspólnie spędzonego czasu. Jedno jest pewne. Nie zawsze są to osoby, które tkwiły w toksycznym związku lub takie, u których dawno wypaliło się uczucie. Czasami dwie kochające się osoby odczuwają powolny rozpad związku, a nie potrafią wskazać bezpośredniej przyczyny takiego stanu rzeczy.

Co może więc być powodem tego typu rozstań? Istnieją style zachowania, które latami niszczą wszystko to, co para starała się skrupulatnie budować.

Poświęcanie się

Tendencję do wchodzenia w rolę cierpiętnicy mają zwłaszcza kobiety. To one często żywią przekonanie, że naturalne w życiu jest to, aby się poświęcać. Poświęcają więc swoje własne plany na rzecz związku, rezygnują z kariery, czy też z czasu wolnego, żeby stać się przykładną żoną lub partnerką.

Problem tkwi w tym, że najczęściej… nie widać realnych korzyści z owego poświęcenia. Kobiety te, przekonane o słuszności swojego postępowania, liczą na wdzięczność, której najczęściej nie otrzymują. Dla drugiej osoby jej styl zachowania jest bowiem czymś naturalnym, więc nie skupia na nim zbytniej uwagi. Z kolei poświęcające się partnerki coraz częściej odczuwają frustrację z powodu niezaspokajania własnych potrzeb. Kiedy w końcu „zgłaszają”, że coś jest nie tak, ich partnerzy nie są w stanie zrozumieć o co im chodzi.

Związkowy perfekcjonizm

Dążenie do stworzenia idealnego związku oraz nieumiejętność zaakceptowania wad drugiej połówki, to kolejny powód rozpadu relacji. Osoby, które chcą, aby ich partner spełniał ich wszystkie oczekiwania często wpadają w pułapkę perfekcjonizmu. Wszelkie rysy na ich związku budzą w nich duże niezadowolenie, nie pozwalając cieszyć się ze zwykłej codzienności. Wielokrotnie kontrolują swojego partnera, mówią mu co ma robić, a nawet mówić.

Chęć „ulepienia” kogoś na wzór swojego ideału zazwyczaj nie ma jednak szczęśliwego końca. Tutaj również w ostatecznym rozrachunku wyłania się frustracja. Co więcej, pojawia się ona u obu stron. Pierwsza jest rozżalona z powodu nikłych „rezultatów” swoich działań, a druga z powodu tego, że nigdy nie może być… po prostu sobą.