Ile razy zastanawiałaś się, czy faktycznie relacje, w których tkwisz, są dla Ciebie? Kiedy ostatnio myślałaś o tym, żeby odejść, zostawić to wszystko i zacząć od nowa? W podjęciu takiej decyzji nie pozwalał Ci zapewne lęk przed nieznanym, ale może właśnie przyszedł czas na siebie? Może powinnaś przestać polegać na zmiennym wsparciu i atencji mężczyzn, z którymi się związujesz, i stanąć na własnych nogach?
Rozczarowanie? Nie, dziękuję!
Historia, która zostanie tutaj opisana, dotknęła wiele kobiet, w tym być może Ciebie albo Twoją najlepszą przyjaciółkę. To historia, która naznaczona jest rozczarowaniem związkami i obietnicami, które gdzieś się nagle rozpłynęły w powietrzu.
Najpierw cudowny mąż, partner na całe życie, jedyny taki na świecie, przeszedł metamorfozę. Przysięga przed ołtarzem i osobiste obietnice okazały się tylko słowami. Przestał o Ciebie zabiegać, dostrzegać Twoje potrzeby, okazywać zrozumienie. Nie zależało mu na wspólnie spędzonym czasie, na rozmowach z Tobą, na Waszej intymności. Być może nawet przestał być do końca wobec Ciebie lojalny, jakby to była Twoja wina, że nie jesteś wciąż tajemniczą nieznajomą albo czarującą dziewczyną poszukującą przygód.
I wtedy zjawił się on – Twój wybawca. Kochanek. Mężczyzna, który rozumiał pułapkę, w której tkwisz, i obiecał Cię z niej wydostać. Na początku dawał Ci wszystko, czego Ci brakowało, i właściwie nie trzeba Ci było nic więcej. Ale w końcu i tu okazało się, że nic nie jest za darmo. Być może oczekiwał od Ciebie zbyt wiele, a może sam postanowił się wycofać dla innej. Twój wysiłek skończył w kolejnej próżni.
Przyszedł czas na siebie
Dlatego właśnie dziś już wiesz, że powinnaś być szczęśliwa przede wszystkim sama ze sobą. Nie ma sensu spalać się na relacjach z kimś, kto nie szuka w niej tego samego, co Ty. Nie potrzebujesz ich: ani męża, ani kochanka. Bo tak naprawdę nie powinnaś nigdy nikogo potrzebować.
Zdrowy egoizm nie oznacza, że zamkniesz się na innych ludzi, że nie stworzysz już nigdy z nikim szczęśliwej, zdrowej relacji. Oznacza, że stworzysz ją z kimś, kto na to zasługuje i kto da Ci dokładnie tyle, ile sam weźmie.