w

Żałuję, że urodziłam dziecko. Uległam namowom

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek przepadała za dziećmi. Owszem nie przeszkadzały mi jakoś bardzo, ale żebym pałała do nich wielką miłością czy nawet sympatią – to nie. Gdy poznałam Radka, byłam bardzo młoda. Zakochaliśmy się w sobie i dość szybko zaczęliśmy rozmawiać o przyszłości. Plany te były dosyć standardowe – weźmiemy ślub, kupimy mieszkanie i będziemy mieli dzieci. Nie zastanawiałam się nad tym jakoś dogłębnie. Przecież większość ludzi tak robi i jest w porządku. Dlaczego u mnie miałoby być inaczej?

Wściekła kobieta
Fot. Pexels.com

Zmiana o 180 stopni

Po kilku latach znajomości i wspólnego mieszkania razem wzięliśmy ślub. Cieszyłam się z tego dnia, choć dzisiaj z perspektywy myślę, że to również nie było spełnieniem moich marzeń. Mieszkanie, jak większość Polaków, kupiliśmy na kredyt. Po tym przestaliśmy się zabezpieczać, bo przecież mieliśmy plany ciąży. Gdy robiłam pierwszy test ciążowy, byłam przerażona. Zaczęłam coraz bardziej uświadamiać sobie, że nie marzę o dziecku. Wręcz przeciwnie – wcale nie chcę go mieć. Było mi głupio jednak szczerze porozmawiać z Radkiem. Szkoda, że tego nie zrobiłam. Nie chciałam wywracać swojego życia do góry nogami. Jednocześnie zaszłam w ciążę – to czym to było, jak nie zmianą o 180 stopni?

Rozpacz po narodzinach córki

Od początku czułam się źle, a po narodzinach naszej córki byłam zrozpaczona. Myślałam, że to depresja poporodowa i że szybko mi przejdzie. Tak jednak nie było. Czułam się coraz gorzej, a gdy tylko pomyślałam sobie, że będę musiała to dziecko wychowywać i zajmować się nim przez najbliższe kilkanaście lat, a nawet dłużej, popadałam niemal w depresję. Zaczęłam szukać w sieci informacji. Okazało się, że takich kobiet jak ja jest mnóstwo. Również uległy swego rodzaju presji społecznej i urodziły dziecko, choć wcale go nie chciały. Tym samym, mówiąc wprost, zniszczyły sobie życie. Zupełnie tak jak ja.

Dziecko? Nie planujcie

Dziś, po kilku latach, wiem, że to totalnie nie dla mnie. Na swój sposób kocham swoje dziecko albo tylko tak myślę. Dziewczyny – jeżeli tylko macie wątpliwości, nie planujcie dzieci. Po prostu. Zazdroszczę moim koleżankom, które zawsze marzyły o dzieciach i teraz mogą cieszyć się spełnieniem tych marzeń. Są świetnymi mamami, zaangażowanymi, patrzącymi na swoje dzieci z miłością. Ja totalnie tak nie mam. Zajmuje się swoim dzieckiem, bo nie mam innego wyjścia. Nie robię tego jednak z zaangażowaniem i wielkim uczuciem.