w

Byłaś sercem tego domu. Gdy odeszłaś, ja spadłem na dno [LIST]

Poznaliśmy się na weselu koleżanki prawie 50 lat temu. Byłaś najpiękniejszą dziewczyną na tamtej sali. Od razu moją uwagę zwróciły Twoje kręcone, czarne włosy i niesamowita sukienka. Moje siostry szeptały, że była tania. Potem opowiedziałaś mi, że uszyłaś ją sama. Chciałaś zrobić wrażenie, a nie miałaś pieniędzy, by kupić sobie adekwatną kreację.

fot. unsplash.com/zdjęcie ilustracyjne

Nie obchodziło mnie to, że pochodzisz z ubogiej rodziny. Wszyscy dookoła mówili mi, że jesteś ze mną dla pieniędzy. Ja świetny piekarz z ambicjami, Ty po studium z księgowości. Wiedziałem, że razem możemy wszystko.

Pracowałaś od świtu do nocy

Otworzyłem swoją piekarnię, a Ty pomagałaś mi z wszelkimi formalnościami. No dobra. Ja piekłem chleb, a Ty ogarniałaś resztę. Otworzyłaś też sklep i zasuwałaś tam od rana do rana do nocy. Gdy zaszłaś w pierwszą ciężę, byłam wniebowzięty. Niestety w ogóle nie oddawałem się obowiązkom domowym. Dziś tego żałuję. Rzeczywiście ciężko pracowałem w piekarni, ale dopiero dzisiaj widzę, jak wiele robiłaś Ty. Potem druga, trzecia i czwarta ciąża. Praca od świtu do nocy przy dzieciach, w domu, przy biznesach i przy obsługiwaniu imprez, które co rusz organizowała sobie u nas moja rodzina. Byłaś padnięta, ale nie chciałaś dać po sobie znać.

Wiedz, jak bardzo Cię kochałem. I kocham nadal

Minęło kilkanaście lat. Raz wróciłem do domu, a Ty blada leżałaś na podłodze w kuchni. Zadzwoniłem po pogotowie. Byłem przerażony. Zaczęli Cię badać. To była białaczka. Postanowiłem zrobić wszystko by Ci pomóc. Czułem, że bez Ciebie nie dam rady. I miałem rację. Po dwóch latach umarłaś, a ja zostałem sam. Po kilku miesiącach padł biznes, a dzieci co rusz zaczęły wyprowadzać się z domu. Nie chciały chyba oglądać mojego upadku. Nadużywania alkoholu, palenia papierosa za papierosem, epizodów hazardu. Dzisiaj wiem, że to tym związek i tym domem byłaś Ty. Tak bardzo przepraszam Cię, że tego nie doceniałem. Ale wiedz, że Cię kochałem. I kocham nadal.