Chciałabym napisać na początku tego listu „MAMO”, ale nie jestem w stanie napisać tego słowa. Choć jesteś moją matką, to nie zasługujesz na to, by się tak nazywać. Mimo to całe życie, w pewnym sensie, wzdycham do Ciebie. Chyba faktycznie każdy potrzebuje matki. Ja jej nie miałam.
Pewnie teraz powiesz: „Jak to nie miałaś. Byłam z tobą do momentu, aż skończyłaś 5 lat, to nie moja wina, że potem odebrał mi ciebie twój ojciec”. Pewnie wszystkim tak powiedziałaś. I rzeczywiście, jest w tym ziarno prawdy. Zaszłaś w ciążę z moim tatą, ale nie powiedziałaś mu o tym. On wyjechał za granicę, bo nie chciał być z Tobą. Ty urodziłaś i piłaś. Podrzucałaś mnie do dziadków, którzy nie byli lepsi, albo do swoich pijackich koleżanek. Niewiele z tego pamiętam, ale czasem przeskakują mi w głowie straszne obrazy. Tak, to przez Ciebie. Potem ojciec dowiedział się, że urodziłaś dziecko, połączył kropki i wrócił. Nie musiał robić testów, od razu było widać, że jestem jego córką. Nie musiał nawet za bardzo się starać. Tak piłaś, że bez problemu przejął opiekę nade mną.
A Tobie to pasowało… Uciekłaś gdzie pieprz rośnie.
Pewnie nawet nie odpowiesz na ten list…
Gdy dorastałam ojciec nie trzymał w tajemnicy tego, jak rzeczywiście wyglądała moja historia. Pytałam o Ciebie, mówił, że mieszkasz po drugiej stronie kraju, w Gdańsku. Ponoć tam wyjechałaś do swojej siostry. Nie mogłam nigdy znaleźć Cię w żadnych mediach społecznościowych, ale po nitce do kłębka dotarłam. Dowiedziałam się, gdzie mieszkasz. Prawie padłam z wrażenia, gdy usłyszałam, że nie pijesz. To zabolało. A wiesz dlaczego? Bo mimo to nigdy się ze mną nie skontaktowałaś. Chciałam zrobić to wielokrotnie, bo zawsze mimo wszystko za Tobą tęskniłam. Miałam i mam cudownego tatę, ale potrzebowałam też mamy, wiesz o tym?
Pewnie nie odpowiesz na ten list. Skoro nie odezwałaś się przez lata? Dzisiaj pracuję na terapii, przerabiam swoje dzieciństwo, ale też młodość i dorosłość. To wszystko bez mamy. Nie tej, która umarła, ale tej która mnie porzuciła. Wiesz o tym?
Sprawdź także: ,,Kocham Cię, ale siebie kocham bardziej” – czyli jak zacząć szukać miłości w sobie (mysli.pl)