Choć żyjemy w dobie dynamicznych zmian, postęp, odkrycia i innowacje nigdy nie miały łatwo – i nadal nie mają. Już na samym początku są hamowane przez sceptycyzm tych, którzy wzbraniają się przed krytycznym spojrzeniem na swoje dotychczasowe przekonania. To odrzucenie zmian, przede wszystkim w sferze nauki, to tzw. odruch Semmelweisa, będący tak naprawdę formą gaslightingu.
Kim był doktor Semmelweis?
Ignaz Semmelweis był węgierskim lekarzem, żyjącym w pierwszej połowie XIX wieku. Dostrzegał on problem w wysokiej umieralności kobiet po porodzie, czemu towarzyszyła gorączka połogowa. Zauważył, że nierzadko umieralność była wyższa w klinice niż kiedy kobiety rodziły nawet na ulicy.
Przypadkiem doszedł do wniosku, że przyczyną może być zakażenie, którego źródłem byli sami lekarze nieprzestrzegający wówczas nawet podstawowych zasad antyseptyki. Semmelweis zaproponował zwykłe odkażanie rąk, co błyskawicznie zmniejszyło umieralność kobiet.
Niestety, to proste i zarazem genialne odkrycie nie spotkało się z aprobatą. Lekarze nie chcieli przyznać, że ich dotychczasowe zaniedbanie było główną przyczyną śmierci kobiet w okresie połogu. Doprowadzili więc do całkowitego ostracyzmu Semmelweisa, który ostatecznie trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie wkrótce zmarł.
Czym jest odruch Semmelweisa?
Pojęcie odruchu Semmelweisa powstało właśnie z powodu finału historii węgierskiego lekarza od mycia rąk. Mówimy tu tak naprawdę o odmianie gaslightingu.
Gaslighting to określenie manipulacji polegającej na wmawianiu osobie choroby psychicznej, problemów z pamięcią lub zaburzeń emocjonalnych po to, by usprawiedliwić własne nieodpowiednie zachowania. Termin ten dotyczy toksycznych relacji, gdzie jedna osoba wykorzystuje drugą, ale żeby nie dać się zdemaskować, zrzuca całą winę na domniemane zaburzenia psychiczne swojej ofiary.
Odruch Semmelweisa to sceptycyzm i odrzucenie postępu naukowego, spowodowany mało elastycznym umysłem, brakiem otwartości i lękiem przed zmianami. W świecie nauki dodatkową przyczyną jest niechęć do przyznania się do błędu i zakwestionowania własnych poglądów, niezdolność do autokrytyki i przyjęcia konsekwencji, a także obawa przed utratą pozycji w środowisku.
Otwartość kontra sceptycyzm
Czy wobec tego należy uznać, że sceptycyzm jest zawsze zły? Bynajmniej! Sceptycyzm i krytyczne myślenie to tak naprawdę właściwe reakcje. Przyjmowanie wszystkiego bezkrytycznie nie jest zalecane ani w nauce, ani w życiu codziennym, zwłaszcza w erze dezinformacji i fake newsów.
Ważne jest natomiast, by znaleźć równowagę między otwartością umysłową a sceptycyzmem. Starajmy się oceniać obiektywnie dane zjawisko, szukać opinii, informacji, porównywać je. Nie przywiązujmy się ślepo do własnych poglądów, nie bójmy się ich ewolucji i nie odrzucajmy czegoś tylko dlatego, że w pierwszej chwili wydaje nam się z nimi sprzeczne.