Nie słuchamy siebie. Nie potrafimy jasno i klarownie określić czego właściwie nam potrzeba. Unikamy odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytanie, w trosce o dobro innych. Oczywiście, w życiu ważna jest równowaga. Nadmierne zainteresowanie samym sobą jest całkowicie niewskazane, a wręcz szkodliwe.
Co jeśli jednak zamiast słuchać wewnętrznego głosu, odpowiadamy na oczekiwania innych?
Przede wszystkim zaniedbujemy siebie. To trywialne wydawać by się mogło stwierdzenie, wciąż gdzieś odbija się echem w różnych chwilach naszego życia. Na później odkładamy własne dobro i samopoczucie. Najpierw są rodzice – pragniemy spełniać ich oczekiwania. Później pojawia się partner, dzieci. Doba ma dwadzieścia cztery godziny, a my wciąż myśli o innych.
Stop.
Zatrzymajmy się w tym momencie. Zadaj sobie proste pytanie: co czujesz? Nie co było, a co jest w tej chwili. Jakie emocje są wewnątrz? Czy jest frustracja? Zadowolenie? Smutek? Może gorycz i żal? Poświęć na to dosłownie kilka minut. Zamknij oczy i w ciszy odpowiedz sobie na to pytanie.
Jeśli potrafisz określi jakie obecnie odczuwasz emocje jesteś na dobrej drodze, aby poszukać głębiej i śmiało postawić sobie kolejne pytanie: czego potrzebuje? Jeśli jednak na pierwsze z pytań odpowiedź brzmi: nie wiem, warto zastanowić się dlaczego tak trudno przychodzi myśleć o sobie.
Zaufanie do samego siebie wciąż jest enigmą. Często prosimy o pomoc w podjęciu ważnych decyzji. Jasne, dobra rada zawsze jest godna wysłuchania. Gorzej, jeśli podążamy za głosem ludzi wokół bezrefleksyjnie, wciąż zrzucając na nich odpowiedzialność za wszystko co złe. Wówczas w bardzo prosty sposób wyrzekamy się siebie, oddając sterowanie swoim życiem parterowi, dzieciom, przyjaciołom czy szefowi w pracy.
Czy na pewno tego chcemy?
Tutaj odpowiedzieć musisz sobie tak jak wcześniej: w ciszy.
zdjęcie ewasobkowicz.pl | fot. Leszek Brzoza